To dwa całkiem różne filmy i tylko opierają się na tym samym schemacie. Długo się
zastanawiałem, czy obejrzeć ten film z racji komentarzy, które można tu przeczytać. W końcu
zabrałem się za niego, bo lubię kino rosyjskie i wątki kaukaskie, a tu niespodzianka. Filmy
poruszają całkiem inne kwestie, a nawet kuszące jest napisać, że Michałkow wzbogacił, jakby
poszerzył zakres idei wyrażonych u Lumeta. Skomplikował przemyślenia w takim sensie, że
problem, który w jakiś sposób pozostał jednak w ławnikach, stał się jeszcze cięższy i
trudniejszy do ogarnięcia.
Nie kwestionuję jednak tego, że 12 czerpie garściami z Lumeta i z tych dwóch tylko film z 1957
pozostanie arcydziełem. Komentarz powstał tylko i wyłącznie po to, żeby nie mylić Was w taki
sposób, w jaki ja zostałem zmylony. Oba warto obejrzeć. Z racji tego co pisałem wyżej, warto
żeby była to kolejność wg daty powstania. Pozdrawiam.
Twoja subiektywna opinia prezentowana jako obiektywna informacja wprowadza innych w błąd.
Film jest słabą podróbką oryginału i nie warto go oglądać (lepiej po raz kolejny obejrzeć 12 gniewnych ludzi).
Zarówno konkretne postacie jak i sytuacje (np. nóż, staruszek z innego piętra) są żywcem i nieudolnie przeniesione z oryginału.